Import węgla z Ukrainy. Temat importu węgla z Ukrainy był poruszany podczas wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Kijowie. W sobotę 10 września premier Ukrainy Denys Szmyhal napisał w "Jestem dumny z tego, że ta historyczna gupa kontaktowa zaangażowała już ponad 80 mld dolarów pomocy wojskowej dla Ukrainy odkąd Kreml rozpoczął swoją nieusprawiedliwioną inwazję" - powiedział Austin podczas otwarcia wirtualnego spotkania przedstawicieli resortów obrony z ok. 50 państw. Walce walcarka do blachy - Maszyny i urządzenia > Automatyka przemysłowa; Walce do gniotownika; Walce do węzy pszczelej; Walce do węży; Walce do kruszarki; Walce walcarka do blachy; Walce do blachy; Walce ścierne; Chopin walce; Kosiarka z walcem; Deskorolka na palce; Walec do trawy; Walec; Świeca walec; SK12 Wspornik końcowy wałka 12mm Oprócz węgla Polska będzie importować z Ukrainy także energię elektryczną. Do Polski ma trafić dodatkowo 1000MW z Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej. Prace na linii energetycznej do Rzeszowa zostaną zakończone przed czasem. „Z elektrowni Chmielnicki ma popłynąć prąd, mamy nadzieję, że ten proces ruszy do końca roku. Autor: PAP Biznes. Data: 05-06-2023, 10:26. Minister rolnictwa Robert Telus potwierdza, że otrzymał projekt rozporządzenia KE przedłużający zakaz importu z Ukrainy produktów rolnych do połowy września. "Otrzymaliśmy z KE projekt nowego rozporządzenia ws. zakazu importu 4 produktów do krajów 5-tki. Termin obowiązywania zapisany w Wyniki/Kalendarz. Relacje na żywo. Już dawno mógłby wyjechać z Ukrainy. Mówi, dlaczego tam został. - Przez pierwszy miesiąc wojny spałem z bronią przy łóżku. Teraz często zdarza się NiHPVyD. "Rosyjski okręcie wojenny, idź na ch*j" – właśnie to zdanie stało się hasłem Ukraińców w ich walce z rosyjską agresją. Dziś drukują je na koszulkach i znaczkach pocztowych, wypisują na plakatach i wykorzystują w piosenkach. Jak mantrę łagodzącą strach, powtarzają je Ukraińcy, którzy chowają się po piwnicach i schronach przeciwlotniczych przed wrogim Zdjęcie satelitarne Wyspy Węży. Widać uszkodzenia zadane przez rosyjskiego agresoraTymi słowami w pierwszym dniu wojny ukraińscy obrońcy Wyspy Węży (po ukraińsku noszącej nazwę Ostriw Zmijinyj), położonej na Morzu Czarnym około 50 km od wybrzeża Ukrainy, odpowiedzieli rosyjskim okrętom Floty Czarnomorskiej na propozycję poddania się. W tamtej chwili na wyspie znajdowali się pogranicznicy i piechota morska. Przez pewien czas obrońcy byli uważani za poległych. Ukraińska marynarka wojenna przekazała 28 lutego br. na Facebooku, że obrońcy Wyspy Węży jednak żyją i znajdują się w rosyjskiej niewoli. Wśród nich ma znajdować się także Roman Hribow – ten, któremu świat przypisuje wypowiedzenie słów, które to przeszły do historii. Szczegóły niewoli pozostają nieznane. Zobacz też: Wyspa Węży. Gdzie leży symbol ukraińskiego oporu przeciw RosjiRozmawialiśmy z Tetianą, mamą bohatera (nazwisko do wiadomości redakcji). Dowiedzieliśmy się, jak wyglądała ich ostatnia rozmowa oraz kto czeka na Romana w domu w niewielkim ukraińskim miasteczku Złotonosza w obwodzie czerkaskim w centralnej części przeprowadziła ukraińska dziennikarka Mariia Tsiptsiura, która współpracuje z Onetem i tworzy materiały do serwisu ukraińskiego Hribow, jeden z obrońców ukraińskiej Wyspy Węży. Zdjęcie z archiwum rodzinnego żołnierza - Archiwum rodzinneMariia Tsiptsiura: Jak się pani trzyma w obecnej sytuacji? Czy są nowe informacje o chłopakach? Gdzie się teraz znajdują?Tetiana: Jako matce jest mi teraz, oczywiście, bardzo ciężko, ale jednocześnie moją duszę rozpiera duma. Nawet sobie państwo nie wyobrażają, jaka jestem dumna z mojego syna! Przyznam jednak, że jednego dnia się trzymam, drugiego już nie. On jest przecież moim dzieckiem. Dziś także bohaterem. Muszę być dzielna. Sama jestem bojowniczką, a mój syn – bojownikiem. Gdzie on teraz jest i co z nim się dzieje? Nie mam pojęcia. Nie mam żadnych opowiedzieć coś więcej o Romanie. Media pisały, że jest pogranicznikiem. Czy długo jest już na służbie?Roman służy w piechocie morskiej. Mój syn walczy już czwarty rok. To jego drugi kontrakt. Na początku był w strefie działań wojennych na wschodzie Ukrainy. Nawet medal mi przywiózł za służbę o nazwie: "Weteran Wojenny". Kraj przyznawał je chłopcom, którzy wracali z ATO (Antyterrorystycznej Operacji na wschodzie Ukrainy wymierzonej przeciwko nielegalnym formacjom wojennym, które zajęły część terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego – red.). Oczywiście, mam go tutaj przy sobie. Potem Roman poszedł do morskiej piechoty już jako młodszy sierżant. Podobnie jak jego koledzy ze służby jest bardzo dobrze przeszkolony. Czasami wyobrażam sobie, jak ich teraz przetrzymują w niewoli; że tam są, a agresorzy chodzą nadal po naszej ziemi. Jakby się tylko stamtąd wyrwali, to Rosjanie już by stąd uciekali. Prawdziwie odważni po raz ostatni rozmawiała pani z Romanem? Czego dotyczyła ta rozmowa?Dwa miesiące przed wojną razem z pogranicznikami został wysłany na Wyspę Węży i już wtedy było tam bardzo niespokojnie. Słyszałam coś o wrogich dronach, które prowadziły zwiad. Wtedy Roman powiedział mi z taką pewnością: "Mamo, będzie wojna". A myśmy nie wierzyli, myśleliśmy, że żadnej wojny nie będzie. 24 lutego nad ranem wysłał mi pieniądze i powiedział, żebym kupiła żywność. Ja mu jeszcze pisałam: "Synku, to aż tak poważnie wygląda?". Kiedy wróg zaczął nacierać, zadzwonił do mnie dosłownie na sekundę i powiedział: "Mamo, trzymaj się. Zaczęło się. Wojna, mamo". Potem dodał: "Bardzo tu mamy gorąco. To tyle. Pa, mamo" i odłożył słuchawkę. Więcej nie rozmawialiśmy. Różniej nasz prezydent Wołodymyr Zełenski wystąpił w telewizji i powiedział o naszych bohaterach z Wyspy Węży. Skłonił głowę i dodał, że niestety nikt nie przeżył. W tamtej chwili poczułam, jakbym to ja umarła. To takie uczucie jakby odebrało ci władzę w rękach i nogach. Dzięki Bogu, po jakimś czasie dowiedziałam się, że jednak kiedy pojawiło się nagranie z tą legendarną frazą, od razu rozpoznała pani głos syna?Kiedy po raz pierwszy usłyszałam to nagranie, to najpierw płakałam, krzyczałam i nie wierzyłam, że to on. To była histeria. Potem gdy się trochę uspokoiłam, to nawet nagrałam jego głos na dyktafon. Słucham każdego wieczoru. Kiedy rozpoczął się atak, to właśnie mój syn był w kabinie i z kabiny dobiegał jego głos. Ten mój drogi głos. Nigdy nie sądziłam, że głos Romy Hribowa z maleńkiego miasteczka pod Czerkasami stanie się sławny na cały świat. On taki odważny! Mogli go przecież za to zdanie rozstrzelać jako pierwszego!Jakim Roman jest człowiekiem?On jest bardzo dobrze wychowany. Jako matka nigdy nie usłyszałam od niego żadnego przekleństwa. Nawet teraz tak to powiedział, że to nie rynsztok. Dziś wszyscy, którzy bronią Ukrainy to bohaterowie. Siły Zbrojne Ukrainy, morska piechota, pogranicznicy, wolontariusze, medycy. Ja przed nimi wszystkimi klękam i skłaniam głowę. Samo zdanie mojego syna stało się hasłem wojny przeciwko okupantom. Ta fraza dodała odwagi już wielu ludziom. Kiedy robi się bardzo ciężko, przypominam ją sobie i myślę: "a idźcie wy właśnie tam, dokąd ten okręt wojenny". Wtedy robi mi się to niewielkie miasto. Wszyscy się tu znają. Czy ludzie w mieście panią wspierają, pomagają?Wszyscy nasi ludzie mnie wspierają. Ktoś przyniósł jedzenie, ktoś poratował pieniędzmi. Wszyscy przychodzili do nas. Ja nawet niczego nie chciałam brać. To przecież jakbym na własnym synu zarabiała. Oni mi wtedy mówili "Ty nas po prostu przytul i nic więcej nie mów". Nasi wojskowi się tam trzymają, a my trzymamy się tu. Dziś każdy stara się sobie pomagać. Nasi obrońcy będą z nas dumni, kiedy wrócą z kto na Romana, prócz pani, czeka w domu? Dziewczyna, przyjaciele? Kto przywita bohatera, kiedy wróci?Będę witać syna na kolanach. Jest przecież bohaterem! Roma to bardzo dobry chłopiec, zawsze wszystkim pomagał, dlatego wszyscy tu na niego czekamy. Kiedy powiedzieli, że nie ma go już pośród żywych, to cała dzielnica, w której wyrastał Roma, płakała. Wszyscy tu po Romanie płakali, bo to dobra osoba – "dusza człowiek". W Złotonoszy czeka na niego dziewczyna. Bardzo go kocha i powtarza mi: "Ciociu Taniu, ja się go doczekam". Wszyscy się doczekamy, wszyscy za się za nich modlimy. Modli się każda mama, która ma syna w niewoli. I ja wierzę, że niebiosa nas usłyszą.(KT) Po pierwsze – trzeba dobrze zastanowić się przy wyborze producenta, dokładnie obejrzeć proces produkcyjny i zastosowane technologie. Z każdej strony zapewniani jesteśmy o „100% czystości węzy”, „braku dodatków”, „potwierdzonych badaniami/atestami”. Tylko kto z nas pyta co zawierają certyfikaty? Jak często są przeprowadzane? Codziennie, z każdą partią, czy może raz na tydzień lub raz na miesiąc? To już nieważne – sam fakt zawarcia w opisie uspokaja nasza czujność. Nie zwalania jednak z myślenia i analizowania, o czym zapominamy. 10-20kg wosku można przerobić na własnoręcznie zbudowanych praskach. Do jej budowy potrzebujemy doskonałych wymiarów arkusz węzy. O ile z powiększoną komórką 5,4 nie będzie problemu, to naturalna 5,1 jest już nieosiągalna. Warto pamiętać – na praskę nadaje się tylko węza lana na gorąco. Ma ona grube ścianki i jest płasko-niska”. Być może znajdę chwilkę i krok po kroku pokażę, jak taką zrobić. Uczyłem się tego sam, przez rok. I produkowałem przez rok. I oglądałem efekty.. nadal oglądam. Węza z prasek jest krucha i gruba. Daleko jest do idealnego odbicia komórek. Przy właściwym wzorze pszczoły jednak doskonale sobie dają z nią radę. Jeśli nie chce się Wam robić praski – szukajcie mniejszych wytwórców węzy- jeśli macie dobrej jakości wosk. Najlepiej w bliskiej odległości – tak, aby jechać, zostawić i odebrać osobiście. Wysyłka węzy do 30kg w obie strony to wydatek około 30-40zł. Przy kilku kg jest to koszt odczuwalny. W takim przypadku lepiej szukać w okolicy. Przy okazji obejrzeć, jak taka węza powstaje. Przerabiacie 50-100kg rocznie, kochacie pszczoły, żyjecie z ich pracy?? Zastanówcie się nad zakupem własnych walców. Jeśli nie sami, to we współpracy z kilkoma znajomymi pszczelarzami. Używane walce dobrej jakości czasem uda się kupić za 3000-5000zł. Tutaj na rynku dostępne będą tylko komórki rzędu 5,4 – przynajmniej od sprawdzonych, polskich producentów. Mam na myśli Lankoffa. Kupując dalekowschodnie produkcje – sprawdźcie dokładnie odbicie komórki węzy powstającej. To tańsze produkcje, aluminiowe, o dostępnych większych szerokościach walcowania (właściwy układ komórek dla węzy wąska-wysokiej). Same walce kosztują około 1000$ – wysyłka – dodatkowo połowę tego. Gdyby można było przetestować co one potrafią.. Ja uważałem to za ruletkę i to zbyt duża kwota aby spróbować. Przyjmijmy, że przerabiacie 100kg wosku rocznie – u większych producentów jest to koszt 1000-1200zł. Czyli po 3 latach koszt zakupu zwraca się.. Kupujecie w kilka osób.. zresztą – matematyki tu wykładać nie muszę. Podam jeszcze kilka zmiennych do równania. Należy pamiętać, że 100kg to około 5 dni pracy, trochę energii i gazu. Za to wszystko macie gwarancję, iż w Waszej węzie nie ma nic, czego sami nie używacie :). Zwrot kosztów po 5-10 latach – ja tak przyjąłem. Przy walcowaniu tylko dla siebie. Ja walców szukałem 7 miesięcy i oglądałem kilkanaście sztuk. Te, które kupiłem po pewnym czasie wymieniłem. Były dobre, pszczoły budowały bez zastrzeżeń ale.. nie były idealne. Teraz robią to jeszcze lepiej. Dlatego też nie zawsze można liczyć na zakup używanych walców – trzeba tez liczyć się z koniecznością wydania 12000 na nowe ręczne lub 15000 na elektryczne. Do produkcji ręcznej wymagany jest udział 2 osób. 🙂 Nie należy zapominać o sterylizacji wosku. STERYLIZACJI – nie odkażaniu. Błędnie nam dookoła wmawiają – że wosk jest sterylizowany. Sterylizacja to ciśnienie, woda i temperatura. Większość producentów używa pasteryzatorów, gdzie utrzymuje wyższą temperaturę przez dłuższy czas. Jak fajnie słuchać, ze nasz wosk jest sterylizowany przez 12h w temperaturze 140 stopni. Jakaż bzdura. Wosk jest ODKAŻANY, nie sterylizowany. Odkażanie wymaga badania kontrolnego po procesie bo nie daje gwarancji czystości biologicznej wosku. Stylizacja daje. Patrzcie na urządzenia u swojego producenta węzy i nie mylcie nazewnictwa. Zakup sterylizatora o pojemności około 18-24 litrów to około 1000-1200zł, większe to już kwoty pięciocyfrowe. Dla nas wystarczy ten mniejszy. Należy pamiętać – że pojemność nominalną dzielimy na 3. 1/3 – wosk, 1/3 woda, 1/3 wolna przestrzeń. Kolejnym etapem są już drogie urządzenia. Urządzenia – hmm.. bardziej linie produkcyjne. To prawdziwe kombajny do produkcji, które ciężko uruchomić, ale jak już zaczną to węza „wylewa się” dziesiątkami kilogramów na godzinę. Ceny od na najmniejsze produkcje ukraińskie, tureckie do minimalnie za najprostsze urządzenia niemieckie. Tutaj nie ma wylewek, przekładania, powtórnego rozgrzewania. Producenci stosujący taśmy woskowe gładkie lub produkujący z wosku gorącego nie wykonają Wam partii 10 czy 20kg węzy z waszego materiału. Tu do kotła wpadają setki kg wosku, waszego i innych. Różnokolorowe, czyste, wyklarowane lub lekko oskrobane. Wosk roztapiany, odkażany trafia do kolejnego zbiornika sedymentacyjnego, gdzie wytraca temperaturę do pożądanych 70-90 stopni. Wszelkie zabrudzenia wcześniej są filtrowane i dodatkowo opadają pod wosk w zbiorniku sedymentacyjnym. (W zeszłym roku przetapiając węzę jednego z producentów znajdowałem kawałki skrzydełek czy nóżek zatopionych w węzie. Cóż, filtry nie zawsze są wystarczająco gęste.) Wosk ten wylewany jest bezpośrednio na chłodzone walce o dużej szerokości i później cięty automatycznie do żądanego wymiaru. Szybkie wytracanie temperatury powoduje, że węza taka jest krucha i łamliwa. Jest również grubsza, niż walcowana na zimno. Wymaga ogrzania przed wtopieniem i ciężko znosi transport. Często tracimy spory procent arkuszy, które się łamią. Drugą technologią jest wytworzenie najpierw cienkiej taśmy woskowej „na gorąco” o grubości docelowej węzy, a później przepuszczeniu jej przez walce. Powstająca węza jest elastyczna, tak jak walcowana na zimno. Podobno. Jeśli poczytacie o technologii produkcji węzy na walcach – jest tam wymieniamy czynnik prawidłowego odbicia komórek. Jest to.. właściwe odbieranie gotowej węzy nie bezpośrednio spomiędzy walców, tylko odlepianie jej z dolnego lub górnego wałka. Tutaj właśnie tkwi sekret właściwych wymiarów komórki. Myślę, że można również odpowiednio zaprojektować same komórki, aby ewentualne przeciągnięcia dały właściwy obraz. Jaki powinien on być?? Symetryczne „Y” i przechodzeni ich w kolejne komórki wymiary komórki w każdym kierunku takie same. Większość wad węzy pszczoły poprawią, ale też zależnie od nastroju rodziny. Jeśli wszystko jest właściwie – robią tak, jak im przygotujemy. Im grubsza węza – tym szybciej i ładniej jest budowana, a pszczoły zużywają mniej energii na odbudowę. Jest to „chwilowa” inwestycja, ponieważ „nadwyżkę” z takich plastrów odzyskujemy przy wymianie ciemnych plastrów. Wosk nie znika. Zbyt cienka węza może być powodem falowania, złej odbudowy a nawet „spływania odbudowywanych” plastrów. Gorzej również zachowują się one w czasie wirowania. Przyjętą, właściwą ilością arkuszy węzy wielkopolskiej z kg jest od 13 do 15szt. Pszczelarz zazwyczaj ocenia węzę organoleptycznie – ma być żółta i ładne pachnieć. Obie te cechy można obecnie uzyskać za pomocą chemii. Trochę kropli o zapachu miodu, nieco barwnika. Kolor to akurat najmniej ważna sprawa, choć pośrednio mówi nam o jakości zastosowanego wosku. Jakość, to stopień czystości – pominę nienaturalne dodatki jakich pełno w krążącej węzie. Najgorsze są kwasy, które rozbijają strukturę wosku, wosk rwie się podobnie do papieru, kolor nienaturalnie jasno/kremowy. Jednak jakiś czas temu to był powszechnie stosowany środek do neutralizacji przetrwalników zgnilca. To odrębny temat, niewiele przez mnie „zbadany”. Ja stosuję tylko najlepszej klasy wosk na swoją węzę. Jeżeli jednak pszczelarz zdaje wosk na wymianę, bo inaczej nie dostanie węzy to jaki wosk odda? Każdy rozsądny człowiek odpowie sobie sam. KLASY WOSKU (bardzo) subiektywnie Wosk dziewiczy:Pochodzi najczęściej z odsklepin czyli zasklepów komórek z miodem zrywanych podczas miodobrania. To najczystszy i pozbawiony dodatków surowiec. Ma niepowtarzalny zapach. Myślę, że jest to zapach, którego doszukują się pszczelarze wąchając węzę przy zakupie i mogę się założyć, ze wielu już zapomniało jak jest piękny. Do tej klasy wosku można również dołożyć dziką zabudowę (nieczerwioną). Powyżej zdjęcie przedstawia wytopiony krążek i zawartość odpadu z takiego wosku. Wosk I klasy:W zasadzie można by powiedzieć, że jest to wosk wytopiony z wycofywanych czarnych plastrów pochodzących z węzy dziewiczej. Można go uzyskać prowadząc zamknięty obieg wosku we własnej tak z teorii. W rzeczywistości I klasa to żółty wosk, w różnych (jasnych) odcieniach. Może zawierać w sobie pozostałości leków stosowanych w pasiekach. Na powyższym zdjęciu w pierwszej klasie są 2 krążki na dole po prawej stronie. Widać bardzo delikatny biały nalot – pojawia się on na każdym czystym wosku. Wosk II klasy:Określiłbym to jako wosk pierwszej klasy zepsuty sposobem pozyskania. Kolory to ciemny żółty, pomarańcz, zielonkawy (obu brak na zdjęciu), lekko brązowy. Powodem „zgubienia” barwy może być: klarowanie w twardej wodzie, obitych naczyniach emaliowanych, ocynkowanych parnikach, bez wody lub jej niewystarczającą ilością. W zasadzie w porównaniu z woskiem I klasy traci tylko wizualnie. Wosk III już mocno przypalony (zazwyczaj) i błędnie odzyskiwany wosk. Brąz, ciemny brąz, czekolada. Widać już mocniejsze „błyszczenie” kawałków. To doskonały surowiec na węzę trutową oraz.. świeczki. Na koniec kilka kawałków, które moim zdaniem nie mają wiele wspólnego z woskiem. Bardzo nienaturalne odcienie (być może kwasy??), inna struktura, waga, zapach, powierzchnia. Być może to parafina, stearyna, wosk ziemny. Na rynku wiele jest dodatków pochodzenia ropopochodnego. Wystrzegajmy się czegoś podobnego. Jeśli żal nam to spalić, to zróbmy z tego świece – ale takie do stania na półce, bez knota, figurki. Ewentualnie zwykłe – zapalmy je na powietrzu. W żadnym przypadku nie wtapiajmy tego do prawdziwego wosku! Bo niewiele, bo zniknie. Piątek, 25 lutego (10:10) Rosyjska inwazja na Ukrainę trwa na wielu różnych frontach. Wczoraj wieczorem dwa okręty wojenne zaatakowały Wyspę Węży, której broniło 13 ukraińskich pograniczników. Wszyscy zginęli. Rosyjska Flota Czarnomorska w czwartek wieczorem dwoma okrętami zaatakowała ukraińską Wyspę Węży. Wyspy broniło 13 ukraińskich pograniczników. Mimo żądania poddania się, Ukraińcy walczyli do końca, wszyscy zginęli. "Po ostrzale okupantów infrastruktura na wyspie została zniszczona. Według dostępnych informacji Wyspa Węży została zdobyta. (...) Wróg dzisiaj wielokrotnie próbował na próżno zastraszyć ukraińskich obrońców na wyspie żądaniami poddania się. Straż graniczna i siły zbrojne dzielnie się bronili" - tak brzmiały wczoraj pierwsze informacje podawane przez Państwową Służbę Graniczną. "Na naszej Wyspie Węży broniący jej do końca chłopcy, pogranicznicy bohatersko zginęli, ale nie poddali się. Wszyscy zostaną pośmiertnie odznaczeni orderami Bohatera Ukrainy" - poinformował Wołodymyr Zełenski. OFENSYWA NA KIJÓW: Czołgi i żołnierze na przedmieściach. "Przerażający widok" [NA ŻYWO] W sieci pojawiło się nagranie, na którym zarejestrowana jest rozmowa Rosjan z obrońcami Wyspy Węży. Po odpowiedzi ze strony ukraińskich pograniczników rozpoczął się ostrzał. Rosjanie: Jesteśmy rosyjskim pancernikiem. Sugerujemy rozbrojenie i poddanie się, aby uniknąć rozlewu krwi i niepotrzebnych ofiar. W przeciwnym razie zostaniecie zbombardowani. Wyspa Węży, jesteśmy rosyjskim pancernikiem, powtarzam. Sugerujemy rozbrojenie i poddanie się. W przeciwnym razie zostaniesz zbombardowany. Słyszysz mnie? Ukraińcy: Rosyjski pancernik, idź "ch...j" ZBIERAMY INFORMACJE O SYTUACJI NA UKRAINĘ. ŚLEDŹ SYTUACJĘ>>> W czwartek nad ranem prezydent Rosji Władimir Putin wydał rozkaz przeprowadzenia operacji wojskowej w Donbasie na Ukrainę. Agresję tłumaczył "samoobroną". Dzisiejsze wydarzenia związane są z obroną samej Rosji przeciwko tym, którzy wzięli Ukrainę za zakładnika i próbują wykorzystać ją przeciwko naszemu krajowi i narodowi - powiedział. Rosjanie przeprowadzili ataki na terenie niemal całej Ukrainy, bombardując infrastrukturę wojskową jej sił zbrojnych. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał w czwartek późnym wieczorem dekret o powszechnej mobilizacji - poinformowała ukraińska agencja prasowa UNIAN, powołując się na tekst dokumentu. Mobilizacja zostanie przeprowadzona w ciągu 90 dni od dnia ogłoszenia dekretu. W opublikowanym w internecie oświadczeniu ocenił, że jego kraj "został sam" w walce z rosyjską armią, która dzień wcześniej rozpoczęła inwazję na Ukrainę. Walce do węzy firmy lankoff5 500 złdo negocjacjiKrzcięcice - 01 sierpnia 2022ObserwujWalce gładkie i grawerowane do węzy pszczelej - nowy komplet11 300 złKielce - 03 sierpnia 2022ObserwujWalce do węzy pszczelej grawerowane - NOWE6 600 złKielce - 03 sierpnia 2022ObserwujWalce do węzy gładkie pszczoły ule1 450 złdo negocjacjiPrzybysławice - 02 sierpnia 2022ObserwujWalce do węzy komórka 5,49 900 złdo negocjacjiSulisławice - 06 lipca 2022ObserwujWąż węże hydrauliczne przewody ok 300 sztuk 3 zł/szt1 000 złdo negocjacjiChojnów - 07 lipca 2022Obserwuj Pragniemy gorąco podziękować wszystkim naszym klientom, którzy okazując swe zaufanie, postanowili własny wosk przekazać do nas celem przerobu na węzę pszczelą. Informujemy, że jak co roku od stycznia wznawiamy produkcję węzy na sezon 2022. Zapewniamy wszystkich, że tak jak dotychczas tak i nigdy później do przerabianego przez nas wosku na węzę pszczelą nie zostanie dołożona żadna substancja chemiczna. Gorąco wszystkich pozdrawiamy! U W A G AJESIENIĄ 2021 WPROWADZILIŚMY NOWĄ USŁUGĘ, POLEGAJĄCĄ NA WYTOPIE WOSKU ZE SUSZU. WIĘCEJ INFORMACJI W DZIALE AktualnościI N F O R M A C J A !Jeśli stwierdzicie Państwo że nie macie czasu, bądź z innych przyczyn we własnym zakresie nie możecie nadać przesyłki z woskiem pszczelim, to pragniemy poinformować, iż wystarczy do nas zadzwonić i podać własny adres a nasz kurier odbierze od Was przesyłkę. W chwili przekazania paczki bądź kilku paczek jak też i palety kurierowi, nie ponosicie Państwo żadnych kosztów. Dopiero w momencie odbioru już gotowej węzy pszczelej, opłacacie Państwo kurierowi tak za spedycję w obydwie strony, jak i kwotę należną za dokonanie przerobu wosku pszczelego na węzę. Masa całkowitej paczki, licząc wosk wraz z kartonem, w żadnym wypadku nie może przekroczyć 30kg. Warto wiedzieć, że w przypadku gdy paczka przekroczy masę 30kg, z całą pewnością stwierdzi to sortownia. Paczka zostanie zwrócona do Państwa, za co trzeba będzie jeszcze podwójnie zapłacić. Zatem prosimy o pilne przestrzeganie tej informacji. Bardzo istotne jest aby wszelkie paczki wykonane zostały w postani sześcianu. W przypadku przesyłki w postaci walca, również doliczona zostanie dodatkowa opłata w wysokości 10zł. Wynika to z prostej przyczyny jaką jest automatyzacja procesu sortowania przesyłek. Wszelkiego rodzaju podajniki nie radzą sobie z przesyłkami okrągłymi, które się po prostu staczają i należy je wówczas przesortować ręcznie Ceny za spedycję w jedną stronę, wynikające z kosztów firmy kurierskiej mają się następująco: - paczka o masie do 10kg - 21zł. - pierwsza paczka o masie powyżej 10kg do 30kg - 26zł. - druga jak i każda kolejna paczka o masie do 30kg - 21zl - półpaleta o wymiarach 60cm x 80cm - 130zł - paleta o wymiarach 120cm x 80cm - 180zł Należy dodać że wysokość palety nie stanowi podstawy do naliczania kosztów. W przypadku nadsyłania większych ilości wosku pszczelego, pragniemy poinformować iż najlepsze rozwiązanie stanowi nadsyłanie na palecie. Wszystkim którzy decydują się na tego typu operację, proponujemy zabudowanie we własnym zakresie palety do tzw. skrzyni. Pozwala to na bezpieczny załadunek jak i spedycję gotowej węzy pszczelej do Państwa. Niezależnie od tego czy przesyłki nadajecie Państwo sami, czy też zdecydujecie się na skorzystanie z naszego kuriera, prosimy do przesyłek dołączać zawsze kartkę z dokładnym adresem, numerem telefonu jak i opisem dotyczącym oczekiwanej przez Państwa węzy. Należy jednak pamiętać, aby po wykonaniu skrzyni zabezpieczającej ładunek, wymiary podstawy palet nie przekraczały standardowych wymiarów. W razie wszelkich wątpliwości oraz pytań, proszę do nas dzwonić, a udzielimy Państwu obszernej oraz wyczerpującej informacji. UWAGA NA OSZUSTWO W ZAKRESIE WYTWARZANEJ PRZEZ NAS WĘZY PSZCZELEJ! Wszystkich, którzy nabywają węzę pszczelą od osób pośredniczących pomiędzy pszczelarzem a nami jako producentem, pilnie zapraszamy o przeczytanie zawartej w tym odnośniku informacji Aktualności, lub samodzielne przejście do działu aktualności. Temat węzy pszczelej mógłby już od dawna wydawać się za zamknięty. My pszczelarze, powinniśmy w tej dziedzinie wiedzieć już wszystko! Trudno jest o stanie wiedzy na ten temat wypowiadać się za wszystkich. Przedstawię zatem sytuację jaka miała miejsce w naszym gospodarstwie, chociaż nie sądzę abyśmy byli odosobnionym przypadkiem. W początkowej fazie rozwoju pasieki, węzę pszczelą kupowaliśmy w niewielkich ilościach nie zwracając zbytnio uwagi na jej jakość. Z czasem ilość kupowanej węzy uległa znacznemu zwiększeniu. Pomału zaczęliśmy też zwracać uwagę na jej jakość. Pierwszy poważny zakup węzy pszczelej miał miejsce na Słowacji, gdzie znaleźliśmy pokaźnego producenta, a do tego oferującego dobrą cenę, szczególnie przy tak sporym zamówieniu. Węza śliczna, żółciuteńka, nad podziw czysta, a z jednego kilograma wosku wychodziło względnie sporo arkuszy. Jednym słowem udało się, mamy dobrego producenta. Lecz z czasem okazuje się, że to co podoba się pszczelarzowi nie zawsze pokrywa się z ostatnim słowem jakie do powiedzenia mają tutaj pszczoły. Już na etapie wtapiania węzy, bardzo mocno dawały się wyczuwać związki siarki, które ulegały ulatnianiu z węzy z przestrzeni przetapianego wosku rozgrzanym drutem. Producenci węzy, dodając do wosku siarkę, uzyskują produkt o wysokiej czystości optycznej, zapominając o zmienionych własnościach fizykochemicznych. Związki siarki zawarte we węzie, szczególnie w wyższych temperaturach ulegają uwalnianiu. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że węza doświadcza najwyższej temperatury w okresie gdy pszczoły wygrzewają zakryty czerw. Związki siarki w postaci gazu przedostają się do zamkniętej w komórce larwy, uszkadzając jej system nerwowy. W chwili, kiedy podajemy pszczołom nową węzę, mamy wobec nich największe wymagania, w końcu jest to okres kiedy w naturze najintensywniej powiększają swą populację. Tymczasem 2 do 3 pierwszych pokoleń wygryzających się w tym oto okresie, stanowiących największy potencjał pracowniczy, ulega drastycznemu oslabieniu. Dopiero po wygryzieniu się kilku pokoleń, pozostawiających białkową otoczkę wewnątrz komórek, jak też w wyniku wygazowania sę najwyższego stężenia siarki zawartej w wosku, węza przestaje być już tak szkodliwa. My pszczelarze po włożeniu takiej węzy do gniazda, dostrzegamy że coś jest jakby nie tak jak być powinno, aczkolwiek rzadko kiedy potrafimy dopatrzeć się jakże oczywistej przyczyny. Siarka wpływa również na ph. węzy, zakwaszając jej odczyn oraz zwiększając jej kruchość. Węza ta po upływie dwóch lat, nie nadaje się do użycia, rozsypuje się w rękach. Nie pomaga nawet uprzednie jej podgrzanie. Prawdziwa węza pszczela, nawet po upływie kilku lat, powinna nadawać się do użytku. Nie bez znaczenia jest również fakt, że czym węza jest cieńsza, tym pszczoły dłużej ją odbudowują. Zanim dokonaliśmy drugiego zakupu, byliśmy już o wiele ostrożniejsi, bynajmniej tak się nam wydawało. Tym razem rownie pokaźną ilość węzy postanowiliśmy kupić już nie za granicą, ale u polskiego producenta. Wybór padł na rejon Śląska. Jedno było pewne, węza ta jest zupełnie inna. Była nieco grubsza, nieco ciemniejsza, przede wszystkim nad podziw elastyczna. W końcu mamy cośmy chcieli. Po złożeniu w odpowiednim miejscu, miała poczekać do wiosny. Jakież było nasze zdziwienie, że w chwili wtapiania węzy w pogodny dzień, już po kilku minutach ekspozycji na słońcu, zaczęła zmieniać barwę z ogólnie wszystkim znanej matowożółtej na przezroczystoszarą, ulegając przy tym zwijaniu się. Żółte zabarwienie, tak bardzo charakterystyczne dla wosku pszczelego, zginęlo bezpowrotnie. Nie pomagało nawet ponowne ochłodzenie. Można było z nią wyprawiać dosłownie wszystko, bo o przełamaniu się nie było mowy. Najgorsze było jednak dopiero przed nami. Pszczoły wyjątkowo niechętnie zagospodarowywały taką węzę, bardzo często wygryzając w niej sporych rozmiarów otwory. Można zatem przypuszczać, że do wosku pszczelego została w znacznej ilości dołożona parafina lub jakiś inny produkt ropopochodny. Zagłębiając się w temat wpływu parafiny na rozwój czerwiu, nie sposób się dziwić wzmożonej niechęci pszczół do takiego produktu. Wpływ parafiny na rozwój czerwiu, wielokrotnie poruszany był przez Prezydenta Polskiego Związku Pszczelarstwa Pana Tadeusza Sabata. Dodatek parafiny do wosku pszczelego, zmienia jej odczyn na zasadowy, co odbija się obniżeniem odporności immunologicznej rozwijającego się czerwiu, a w końcowej fazie doprowadzając do jego upośledzenia. Doszliśmy do sytuacji, w której zrozumieliśmy, że węzę pszczelą musimy zacząć wytwarzać samemu. Istnieją trzy sposoby produkcji węzy pszczelej: WĘZA WALCOWANA NA ZIMNO - może powstać na dwa sposoby: Pierwszy to przeciśnięcie uprzednio odlanej tafli wosku pszczelego pomiędzy dwoma walcami, najpierw gładkimi a następnie grawerowanymi, przy czym te ostatnie odciskają w niej swą strukturę. Drugi sposób to tak jak powyżej, lecz z pominięciem walców gładkich. Najpierw wylewa się odpowiedniej grubości i szerokości tafle woskowe i pozostawia na powolne stygnięcie. To właśnie powolny proces stygnięcia pozwala na tworzenie się długich łańcuchów igiełkowej struktury kryształów wosku. Następnym etapem jest przeciśnięcie woskowej tafli pomiędzy walcami gładkimi, które za zadanie mają nadać jej jednolitą grubość na całej długości. W przypadku gdy woskowa wstęga powstaje na automacie, wówczas proces walcowania na gładko jest zbędny. Dopiero tak przygotowany gładki pas wosku poddawany jest przepuszczeniu przez walce grawerowane, które wyciskając w nim swą strukturę, powodują wysoce intensywne przemieszczenie się kryształów wosku. To wlaśnie ten ostatni element produkcji węzy pszczelej, stanowi tajemnicę otrzymania produktu o wysokiej wytrzymałości pod kątem istotnego parametru jakim jest kruchliwość. Wzajemna dyslokacja kryształów wosku przypomina jakby wielowarstwową siatkę. Węza powstała w ten sposób jest stosunkowo cienka, co pozwala uzyskać znaczną ilość arkuszy w przeliczeniu na 1 kilogram wosku. Węza ta odznacza się najwyższą wytrzymałością mechaniczną. Nawet po upływie kilku lat, nadal pozostaje względnie elastyczna, nie ulegając rozpadowi po wzięciu jej do rąk czy też poddaniu wtapiania w ramkę. Ta wyjątkowo wysoka, mechaniczna wytrzymałość węzy pszczelej uzyskanej tą metodą, wynika z poddania jej procesowi walcowania na zimno. Wówczas igiełkowa struktura wosku ulega wzajemnemu przeciągnięciu, co z kolei ma kluczowe znaczenie w poprawieniu jej wytrzymałości mechanicznej. Zjawisko to ogólnie znane oraz szeroko wykorzystywane jest w przemyśle hutniczym wyrobów stalowych - stal walcowana na zimno. WĘZA ODLEWANA NA PRASIE - powstaje poprzez wylanie roztopionego do temp. 85° C wosku pszczelego na formę, zazwyczaj silikonową. Węza taka bywa znacznie grubsza. Znacznie grubsza węza spotyka się z wysoką akceptacją ze strony pszczół. Szybciej wyciągają one dalsze części plastra woskowego, wykorzystując wosk znajdujący się już w poddanej im węzie. Produkując węzę tą metodą, bardzo istotne jest uprzednie sezonowanie wosku a następnie kontrolowane ogrzanie tuż przed wylaniem do formy. Wylany do formy wosk ulega powolnemu stygnięciu. Czym dłużej trwa ten proces, tym wytrzymałość mechaniczna węzy jest wyższa - powolny rozrost igiełkowej struktury wosku, sprzyja powstawaniu dłuższych jego łańcuchów. Nieco gorsze własności mechaniczne węzy otrzymanej tą metodą, w znacznym stopniu niweluje jej podwyższona grubość. Przeliczeniowa wydajność produkcyjna tą metodą, odbija się zauważalnym spadkiem ilości otrzymanych arkuszy w przeliczeniu na 1 kilogram wosku. Produkcja węzy tą metodą wymaga sporej dyscypliny w czasie. Zbyt szybkie otworzenie praski powoduje zniszczenie arkusza gdyż nie został on jeszcze w pełni zastygnięty. Natomiast zbyt długie przetrzymanie, powoduje że arkusz jest już tak twardy, że przy próbie otwierania praski, najczęściej ulegnie popękaniu. WĘZA WALCOWANA NA GORĄCO - Powstaje w wyniku bezpośredniego wylewania płynnego wosku na kręcące się walce grawerowane z pominięciem uprzedniego wykonania zimnej wylewki. Otrzymana w ten sposób węza ma taką samą grubość jak pochodząca z procesu walcowania na zimno, co ostatecznie daje taką samą wydajność w arkuszach gotowej węzy w przeliczeniu na 1 kilogram wosku. Na pierwszy rzut oka, węza ta wydaje się niczym nie różnić od walcowanej na zimno. Jednakże porównując obydwa produkty, bezpośrednio przykładając je do siebie, momentalnie zauważamy że istnieje ogromna różnica głębokości uzyskanych komórek. Wpływ głębokości komórek na rozwój pszczoły opisany jest w następnym akapicie. Wytrzymałość mechaniczna węzy uzyskanej metodą walcowana na gorąco jest zdecydowanie najgorsza. Węza ta jest niezwykle krucha, a po przetrzymaniu do następnego sezonu ma tendencje do rozpadania się w rękach. W celu stwierdzenia procesu w wyniku którego powstała, wystarczy energicznie wbić w jej środek palec. We walcowanej na zimno powstanie orwór wielkości palca, natomiast walcowana na gorąco popęka rozsypując cię na kawałki. To właśnie sposób jej wytwarzania ma zasadniczy wpływ na wytrzymałość mechaniczną końcowego produktu jakim jest węza pszczela. Wylewany gorący wosk na powierzchnię walców grawerowanych ulega gwałtownemu schładzaniu przybierając formę przestrzeni międzywalcowej. Tak szybki proces schładzania nie pozwala na stopniowe narastanie długiej igiełkowej struktury wosku, tworząc jedynie bardzo krótkie łańcuchy. W tej chwili brakuje procesu walcowania, który powodowałby wzajemną dyslokację łańcuchów, a co za tym idzie podnosił wytrzymałość mechaniczną otrzymanej węzy. Technika przypomina produkcję szkła hartowanego, które pod wpływem uderzenia rozsypuje się na drobne kawałki. Własność ta niesie ze sobą wiele problemów, na które napotykają pszczelarze: I. - Problemy z wtapianiem do ramek - często zdarza się że z czasem drewniane ramki ulegają częsćiowej deformacji pod wpływem mocno naciągniętego drutu. Już pod wpływem delikatnego nacisku węza bardzo często ulega popękaniu lub rozsypaniu. II. - Problemy z transportem - często zdarza się że już pod wpływem wstrząsu węza taka wypada na przestrzeniach pomiędzy wtopionym drutem. III. - Problemy z wirowaniem - to największy problem jaki ma miejsce w momencie wystąpienia siły odśrodkowej wywołanej wirowaniem ramek. Wystarczy że rozerwaniu ulegnie jeden plaster, a jego kawałki przyczyniają się do gwałtownego uszkodzenia pozostałych. IV. - Problemy z przechowywaniem - już stosunkowo niskie temperatury, a nie mówiąc o przemrożeniu, zasadniczo wpływają na pogorszenie wytrzymałości węzy, gwałtownie uwypuklając jej niezwykłą kruchość. Przemrożenie czyni z niej niemalże bezużyteczną. Głębokość komórki pszczelej - wpływ na rozwój czerwiu!Produkcja węzy metodą walcowania na zimno, zezwala uzyskać głęboką wytłoczkę, która parametrami zbliżona jest do tej jaką pszczoły budują samodzielnie. W procesie walcowania na zimno, stopień klejenia się wosku pszczelego do walców grawerowanych jest stosunkowo niski. W związku z tym producent walców może sobie pozwolić na wykonanie w nich ostrej szpicem, czyli głębokiej komórki. W przypadku produkcji metodą odlewu na goraco, za względu na płynny i jakże lepki wosk, stwarzający problemy oddzielenia się w tak szybkim czasie od walca grawerowanego, komórki wykonywane są znacznie płyciej. Mało komu przychodzi do głowy, że jest to poważna wada, którą udowodniły szeregi badań wykonanych już przez wielu naukowców, zainteresowanych występującym problemem na świecie. Zjawisko to w swoim artykule opisał rosyjski pszczelarz i autor wielu obserwacji Simoganov Nikolai. Dla dobra czerwiu, preferowane jest uzyskanie komórki z maksymalnym, przypominającym naturalne zagłębieniem jej dna. Zapewnia to bardziej efektywne rozmieszczenie mleczka pszczelego wokół larwy w pierwszych dniach jej rozwoju. Larwa dosłownie "pływa" w galarecie, a w komórce z dnem gładkim, pokarm ulega rozproszeniu, przez co larwa przeżywa pewne trudności w jego pozyskaniu. Głębokość dolnej części komórki ma istotny wpływ na dalszy rozwój larw pszczelich. Wielu naukowców podaje nawet tzw. minilalną wartość zagłębienia w stopniach zawartych pomiędzy kątami w trójkątach budujących szescienną strukturę piramidy komórki pszczelej. Celem jest uzyskanie takiego kształtu komórki, który pozwala na otrzymanie mocnego potomstwa, rokującego na jakościowy i silny rozwój pszczelej kolonii. Do niedawna sądzono, że komórki odbudowywane przez pszczoły, mają poprawną formę i jedna komórka odpowiada dokładnie pozostałym. Jednakże pomiary wielu komórek wykazały, że prawidłowe komórki wypełniające plaster pszczeli są raczej rzadkością, gdyż jest ich zaledwie około 4%. Większość z nich ma różne odchylenia od prawidłowości pojmowanej przez nas ludz. Badania wykazały, że jednym z ważniejszych parametrów w strukturze pszczelego plastra (oprócz materiałów użytych do wytwarzania, a także wielkośći podstawy komórki) jest kształt komórki, w szczególności kształt jej dna, które jest bezpośrednio związane z jakością rozwijających się pszczół. Zauważono, że optymalne parametry zapewnia komórka zbudowana z trójkątów o wartości 95-108°, zapewniająca dodatkową objętość na pomieszczenie mleczka pszczelego, tak niezbędnego w okresie poczatkowego rozwoju larwy. Mniej istotnym czynnikiem jest stała wielkość komórki wynikająca z rozmiaru jej podstawy. Wiadomo, że czym bardziej przesuwamy się na boki od centralnej części plastra, tym rozmiar komórek rośnie. Nie zawsze to, co my ludzie potocznie uważamy za główne kryterium wyboru produktu, musi się przedkladać na to co natura sama uważa za istotne! Na produkcję węzy składa się kilka występujących po sobie etapów: ROZTAPIANIE I FILTROWANIE WOSKU: - ma na celu doprowadzenia wosku do płynnej postaci oraz poddaniu procesowi filtracji pozwalającej na usuniecie wszelkiego rodzaju znajdujących się w nim zanieczyszczeń. STERYLIZACJA WOSKU: - ma na celu zabicie wszelkich patogenów, czyli przetrwalników chorób pszczelich tak często przenoszonych za pośrednictwem wosku a zatem węzy pszczelej. Coraz to więcej pasiek w kraju dotykanych jest wszelkiego typu chorobami, które nieświadomie przywleczone zostają przez pszczelarza wraz z nieodpowiednio wyprodukowaną węzą. Oddając wosk do przerobu, zawsze starajmy się uzyskać informację w jaki sposób jest on uwalniany od ewentualnych chorób. Jeśli osobiście oddajemy wosk, bądź odbieramy gotową już węzę, to postarajmy się dopytać lub najlepiej zobaczyć sprzęt do tego przeznaczony. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu przerób wosku na węzę nie jest za darmo, zatem mamy prawo wiedzieć za co płacimy i co ostatecznie zabieramy do swojej pasieki. W naszym gospodarstwie wosk pszczeli poddawany jest sterylizacji wysokotemperaturowej, przekraczającej 140°C. Proces sterylizacji jest rejestrowany przez specjalne urządzenie, zapisujące a następnie drukujące przebieg temperaturowy z uwzględnieniem daty jak i czasu przeprowadzania. FORMATOWANIE WOSKU: - polega na utworzeniu tafli bądź taśmy woskowej, charakteryzującej się jednakową grubością, szerokością jak i temperaturą. Dokładne zachowanie tych parametrów, ma ogromny wpływ na jakość otrzymywanej dalej węzy. WALCOWANIE WOSKU: - ma na celu wyciśnięcia na taśmie woskowej oczekiwanej struktury pszczelich komórek, różniących się wielkością w zależności od użytych do tego celu walców. CIĘCIE WĘZY: - ma na celu uzyskania wymiarów węzy zgodnie z oczekiwaniami odbiorcy. Można by się pokusić o stwierdzenie, że należy ono do jednego z najtrudniejszych procesów jakie mają miejsce na etapie produkcji. Dokladne zagadnienie tego procesu bardziej szczegółowo opisane jest nieco niżej w tekscie zawartym pod fotografiami z linii produkcyjnej. Podział węzy:Węzę pszczelą ze względu na rozmiar komórki, zatem i jej przeznaczenie, dzielimy na grupy: WĘZA PSZCZELA standard: - jest to ogólnie znana i bardzo szeroko spotykana węza pszczela stosowana do zagospodarowywania rodzin pszczelich. Rozmiar pojedyńczej komórki to 5,4mm. Na komórkach tego rozmiaru rozwijają się stosunkowo duże pszczoły. Generalnie przyjmuje się, że ten oto rozmiar komórki powstał na przestrzeni lat poprzedniego stulecia, wraz z rozpoczęciem produkcji przez człowieka węzy pszczelej. Naturalnie żyjące pszczoły, budują komórkę nieco mniejszą, od tej którą przeważnie poddajemy im w postaci węzy. To właśnie człowiek, w celu uzyskania większej pszczoły, która może przynieść większą ilość miodu, dokonał powiększenia komórki. Obecnie uważa się, że w ten oto sposób przyczyniliśmy się do gwałtownego rozrostu populacji pasożyta jakim jest Varroa destructor. Wraz z powiększeniem komórki, stworzyliśmy nadzwyczaj dogodne warunki do jego rozwoju. Obserwując budowę naturalnego plastra, wyróżniamy strefy o mniejszych komórkach w środkowej jego części, gdzię znajduje się centrum gniazda, stopniowo do większych po zewnętrznej części obwodu, gdzie zazwyczaj pszczoły zbierają jedynie TRUTOWA: - jest to węza wykorzystywana kiedyś niemalże jedynie przez hodowców matek pszczelich, celem pozyskania większej ilości materiału genetycznego jakim są trutnie. Rozmiar pojedynczej komórki to 6,8mm. Obecnie węza trutowa znajduje coraz to szersze zastosowanie u pszczelarzy walczących w naturalny sposób, tak zwany biotechniczny, z pasożytam Varroa destructor. Metoda ta wykorzystuje szczególne powinowactwo pasożyta do czerwiu trutowego. Rozwój trutni jest znacznie wydłużony aniżeli pszczoły robotnicy, co stanowi idealne warunki do rozwoju roztoczy. To właśnie na nim najchętniej zagnieżdża się samica Varroa destructor, wyczuwając największe szanse na powiększenie populacji swojego gatunku. Zaraz po zasklepieniu czerwiu trutowego przez pszczoły, należy niezwłocznie poddać go zniszczeniu. Należy pamiętać, że ewentualne spóźnienie się z jego usunięciem, powoduje że trutnie zaczynają się wygryzać, a zatem roztoczy zamiast ubyć, to jeszcze przybędzie. Metoda ta może być realizowana na kilka sposobów, jako tzw. pełna lub sekcyjna ramka pracy. Zdecydowanie najmniej obciążająca rodzinę pszczelą będzie ramka dwu lub najlepiej trzy sekcyjna. Polega ona na podzieleniu ramki na sekcje, do których naprzemiennie lub posobnie dodaje się pasek węzy trutowej, usuwając już zasklepiony: * ramka dwusekcyjna - każdą sekcję wycina się naprzemiennie po zasklepieniu czerwiu trutowego, zwykle co 10 dni, ponownie wprawiając węzę. * ramka trzysekcyjna - w odstępach co 6 dni wycinamy najstarszą, a jej miejsce zastępujemy nowym paskiem węzy trutowej. WĘZA PSZCZELA mała: - często zwana również proekologiczną, której rozmiar zaczęto doceniać dopiero po 1995 roku. Rozmiar pojedynczej komórki to 4,9mm. Człowiek obsewwując naturę, dostrzegł że bardzo często potrafi obronić się sama przed ewentualnymi zagrożeniami. Tak bardzo powszechnie dziś występująca warroza, prawdopodobnie istnieje już tak długo, jak tylko istnieje sama pszczoła. Pasożyt ten od wieków towarzyszył pszczołom, rozwijając się tylko okresowo, a i to w ograniczonej ilości. Okazuje się, że samica pasożyta wybiera na złożenie jaj jedynie jak największe komórki, biorąc pod uwagę najwyższe prawdopodobieństwo wyżywienia swojego licznego potomstwa. Mniejsze komórki obniżają szansę potencjalnego przetrwania gatunku. W naturalnym plastrze wykonanym przez pszczoły, mniejsze komórki wielkości około 4,9mm stanowią jesienno-wiosenne centrum gniazda pszczelego służącego do wychowywania potomstwa. Podyktowane jest to znacznie niższymi kosztami energetycznymi potrzebnymi do ogrzania czerwiu w trudnych warunkach termicznych, jakie występują w okresie zimowli jak i wiosennego wzmożonego rozwoju rodziny. Osłabiona po zimie rodzina pszczela nie jest w stanie ogrzać dużych powierzchni plastra. Liczba komórek występujących w środkowej części plastra nie bez powodu sięga do 950 szt/dm² przy komórce 4,9mm, pomniejszając się do 800 szt/dm² przy komórce 5,4mm, występującej na jego obrzeżu. Zewnętrzne komórki zaczerwiane są jedynie w okresie lata, przy jednoczesnym zapewnieniu dostatecznego pożytku. To właśnie na tych komórkach pszczoły robotnicy, jak i znacznie jeszcze większych trutowych, szczególnie intensywnie rozwija się warroza w okresie lata. Wraz z nadejściem jesieni, i zalewaniem przez pszczoły pokarmem największych rozmiarem obrzeżnych komórek plastra, (przeznaczonych dla robotnic jak i trutni), zanikają tak szczególne warunki sprzyjające rozwojowi warrozy. W okresie tym ilość pasożyta drastycznie spada, dając szansę na bezproblemowe przetrwanie pszczelej rodziny. W ten oto sposób, na przestrzeni roku, ilość występującej w rodzinie warrozy, ulega naturalnej stymulacji ilościowej, nie dopuszczającej do nadmiernego rozwoju. Po roku 2000, coraz to więcej pszczelarzy na świecie, zaczęło przechodzić na węzę pszczelą o rozmiarze 4,9mm. Czas dopiero pokaże jak naprawdę ma się wpływ wielkości komórki węzy pszczelej, na rozwój jak i bezpieczeństwo naszych pasiek. Być może, że zwrot ku naturze, w aspekcie zagrażającego niebezpieczeństwa zupełnego porażenia warrozą, przyczyni się do odnalezienia, tak od dawna już poszukiwanego sprzymierzeńca do walki z nieustannie dreczącym nas roztoczem. WĘZA PSZCZELA pośrednia: - również zaliczana do grupy węzy proekologicznej, gdzie rozmiar pojedyńczej komórki to 5,1mm. Trudno pokusić się o jednoznaczne stwierdzenie co do jej przeznaczenia. Wielu pszczelarzy uważa ją za przejściową, w procesie przechodzenia na małą. Uważają że bezpośrednie przejście stresuje pszczoły, co podobno dale się zaobserwować w postaci dziurawienia takiej węzy. Jest też i inna grupa pszczelarzy, którzy stosują wyłącznie pośresnią, czyli o komórce 5,1mm. Twierdzą, że jest to rozmiar który najlepiej sprawdza się w ich pasiekach tak pod kątem samej kondycji pszczół, jak i pod względem ich zdolności obronnej w odniesieniu do warrozy. Swoim rozmiarem najbardziej zbliżona jest do komórek jakie budują pszczoły tworząc naturalny plaster w środkowej jego częsći w okresie lata. Na podstawie wzmożonych obserwacji, prowadzonych wyjątkowo intensywnie w ostatnich kilku latach (czasu jest coraz to mniej - pszczół stale ubywa) przypuszcza się, że węza pszczela o tym właśnie oto rozmiarze komórki, stanowić będzie coraz to większy udział wśród naszych pasiek. Ostateczna decyzja, co do rozmiaru komórki w zastosowanej węzie pszczele,j należy jednak do samego pszczelarza. Dopiero czas pokaże, jak szybko będziemy w stanie przełamać barierę psychologiczną, zamieniając dotychczas stosowaną węzę, na tą z pomniejszonymi komórkami. * * * * * * * * * * CZY WIESZ ŻE * * * * * * * * * * W ciągu jednego sezonu, z plastra wosku wygryza się wiele generacji pszczół. Każde pokolenie pozostawia wewnątrz komórki cienką warstwę białka, stanowiącego naturalne otoczenie w okresie jego rozwoju. Z czasem przybywają kolejne warstwy, powodując sukcesywne pomniejszanie się przestrzeni wewnątrz komórki. Bardzo rzadko zdajemy sobie sprawę, że ta zalegającaa na plastrach brunatna powłoka, składająca się głównie z białek, stanowi wyjątkowo idealne warunki do powstawania wszelkiego rodzaju patogenów. Te z kolei, jeśli nawet nie zawsze stanowią bezpośredniego zagrożenia dla naszej pasieki, to zdecydowanie wpływają na zmniejszenie odporności immunologicznej pszczoły. W celu utrzymania pasieki w jak najlepszej kondycji, należy każdego roku, bezwarunkowo w całym gnieździe wymienić stare plastry na nową węzę. Bardziej zainteresowanych tematyką związaną z wykorzystaniem węzy pszczelej o komórce 4,9mm, zapraszam do przeczytania obszernego a zarazem niezwykle interesującego artykułu znajdującego się na forum pszczelarskim Pasieka Ambrozja, którego autorem jest Thomas Kober z miejscowości Adiz w Niemczech pod tytułem: Czyżby powrót do małej pszczoły?, lub bezpośrednio do jego kopii: Kopia artykułu Jedynie poprawnie wykonana węza, jest odpowiednim fundamentem budowlanym dla rodziny pszczelej, oraz stanowi źródło satysfakcji dla samego pszczelarza!Bardzo często słyszy się od pszczelarzy sytuację, że po zakupie węzy pszczelej napotykają na problem związany z nadmierną jej kruchliwością i dosłownym rozpadaniem się w rękach. Jeśli nawet uda im się ją wykorzystać w roku zakupu, to pozostawiona do następnego, praktycznie jest już bezużyteczna. Producenci takiej węzy bronią się słowami, że nie dodają środków zmiękczających, co miałoby stanowić powód zistniałej sytuacji lub że ich produkt jest zupełnie czysty. Argumenty tego typu służą ukryciu prawdy, nie mówiąc o podstawie zaistniałej przyczyny. Węza walcowana na gorąco zawsze będzie się charakteryzować wysokim stopniem kruchości, nie będzie węzą wytrzymałą mechanicznie. Jedynie powstała w procesie walcowania na zimno, daje produkt który nawet po upływie kilku lat nadal pozostaje względnie elastyczny, nie nastręczający pszczelarzowi problemów związanych z jego adaptacją. Nie bez powodu używa się jakże potocznego, aczkolwiek nie zawsze do końca zrozumiałego stwierdzenia, że pszczoły wyciągają węzę budując swe gniazdo. To właśnie pod wpływem wyciągania, wosk pszczeli nabiera wyjątkowej wytrzymałości. Tylko wnikliwa obserwacja przyrody, potrafi przybliżyć nas do poznania jej sekretów - nie zmieniajmy na lepsze tego co już z natury jest dobre! Historia produkcji węzy w naszym gospodarstwie!Pierwszy arkusz węzy, jaki we własdnym zakresie wyprodukowaliśmy z przeznaczeniem dla naszej pasieki, powstał przed sezonem 2010. Wykorzystaliśmy do tego nową, bezpośrednio u producenta zakupioną, praskę austriackiej firmy Puff. Jeszczew w tym samym sezonie, wykonaliśmy również węzę kilku zaprzyjaźnionym z nami pszczelarzom. Jak się wkrótce okazało, węza taka była stanowczo za gruba a ponadto obarczona ogromną wadą, jaką jest jej nadmierna kruchliwość, wynikająca z procesu w jakim powstała. Następnym problemem, jaki zaczął stopniowo nabierać coraz to większego znaczenia, było nader szybkie zużywanie się zawiasów. Przedkładało się to na przesunięcie względem siebie obydwu powierzchni roboczych praski. Efektem była węza z niecentrycznymi ściankami odlanych komórek pszczelich. Już po zaledwie kilku miesiącach, zrozumieliśmy że to nie tędy przysłowiowa droga. Tego typu urządzenia bardziej nadają się dla kogoś, kto za wszelką cenę, choćby jeden raz, chce spróbować własnych sił w wytwarzaniu węzy. Ponadto sama forma, wykonana jest ze silikonu, który jest bardzo delikatnym materiałem. Niewielki błąd w pracy, powoduje bezpowrotne uszkodzenie silikonowych komórek. Przyszedł czas na kolejne doświadczenia, czyli na zmianę technologi, a ściślej mówiąc zakup walców grawerowanych. Jako że zasobność naszego portfela była raczej skromna, a świadomość tego w co się pakujemy jeszcze mniejsza, postanowiliśmy zakupić u pewnego pszczelarza walce grawerowane, które zdążyły już nie jedno widzieć i odleżeć wiele lat na strychu. Nie trzeba było długo czekać, aby dojść do wniosku, że czego jak czego, ale węzy to te walce już nie wykonają. Trudno się zresztą dziwić, bo spoglądając na datę produkcji, zaledwie kilka lat po wojnie, fakt ten potrafi wytłumaczyć raczej wszystko. Niebawem, jak się nam wydawało, trafiła się kolejna wyjątkowa okazje, aby zakupić walce o znacznie mniejszym roczniku. Otóż kolega zaprzyjaźnionego z nami pszczelarza, miał w posiadaniu walce grawerowane, które jak stwierdził nie są mu już potrzebne, bo dla kilku kilogramów na własne potrzeby, to on woli sobie węzę kupić jak samemu się przy tym bawić. No i trafnie ujął gość zagadnienie, nie bez powodu używając słowa bawić, bo i ten zestaw do niczego innego też się właściwie już nie nadawał. Postanowiliśmy z problemem pojechać do Kielc, do samego producenta walców grawerowanych. Pan Stanisław Lankoff, po obejrzeniu eksponatów, stwierdził jednoznacznie mówiąc: Ja nie jestem od renowacji zabytków, chcecie robić węzę, to musicie mieć nowe walce, bo z tym to się już nie da nic zrobić. Nie trudno się raczej domyślić, jakie były nasze uczucia, gdy tylko to kilka tygodni po tym, jak dowiedzieliśmy co właściwie możemy zrobić z posiadanymi przez nas do tej pory walcami, postanowiliśmy dokonać zakupu zupełnie nowego zestawu. Na początek był to zestaw walców gładkich jak i grawerowanych 5,4mm, wyposażonych w silniki oraz motoreduktory. Dopiero teraz dowiedzieliśmy się że nie sposób robić węzy posiadając tylko walce grawerowane. Przepuszczając najpierw tafle wosku przez walce gładkie, nie tylko że zwiększamy wydajność w stosunku do końcowej ilości produktu (mniejsza ilość odpadów), ale również znacznie przedłużamy żywotność samych walców grawerowanych. Zatem przed sezonem 2012, produkcja naszej węzy, wyglądała w taki oto sposób: Poddany sterylizacji i przefiltrowaniu płynny wosk, rozlewaliśmy do metalowych wanienek. Tak powstałe tafle wosku, poddawaliśmy podgrzaniu we wodzie w plastykowych wannach z grzałką elektryczną. Elastyczny wosk przepuszczaliśmy najpierw przez walce gładkie, nawijając go na rolkę odbiorczą. Po uzyskaniu pełnej rolki, przepuszczaliśmy ją na walcach grawerowanych. Otrzymaną teraz rolkę, ale już wraz ze strukturą pszczelich komórek, pozostawialiśmy do następnego dnia. Dopiero jak rolki zwiniętej węzy uległy ochłodzeniu, mogły być poddane cięciu. Zatem dopiero następnego dnia, rolkę mogliśmy sukcesywnie rozwijać, wycinając z niej wymaganej wielkości rozmiary węzy. Odbywało się to za pomocą trzymanego w ręce nożyka i przykładanego do szablonu wykonanego z utwardzonej i powleczonej aluminium dykty. Po kilku tysiącach takich operacji, szablon miał wszelkie kąty i wymiary, ale z całą pewnością nie te które powinien. Pomimo zrozumiałych braków, wynikających z tego powodu, wszyscy pszczelarze, którzy zkorzystali z naszej usługi przed sezonem 2012, powrócili do nas ponownie przed sezonem 2013, przy okazji polecając nas kolejnym swoim kolegom. Coraz to więcej osób zaczęło nas namawiać abyśmy produkcją węzy zaczęli zajmować się na poważnie, a nie tylko dla siebie i niewielkiego grona okolicznych pszczelarzy. Stanowiło to dla nas bardzo mocny bodziec do dalszego usprawnienia naszej produkcji tak pod względem wydajności jak i przede wszystkim dalszego polepszenia jej jakości. Stół roboczy do produkcji węzy z nowo zakupionym zestawem walców wraz z napędem elektrycznym. Po lewej stronie znajdują się walce gładkie. Od tyłu podawane były tafle plastycznego wosku, tuż po wyjęciu z podgrzewanej elektrycznie wanienki, znajdującej się za walcami gładkimi. Przewalcowana tafla wosku, przybierała postać długiego pasa o szerokości zestawów walców. Taflę nawijaliśmy na rolkę, a po nawinięciu na nią pięciu takich pasów, rolkę przenosiliśmy na prawą stronę stołu. Teraz sukcesywnie przepuszczaliśmy taśmę po taśmie, na tej zasadzie że tuż przed końcem jednej taśmy nakładaliśmy na nią już kolejną. Dzięki temu po drugiej stronie walców grawerowanych, otrzymywaliśmy już tylko jeden długi pas w postaci węzy. Pas ten w miarę wychodzenia z walców, nawijany był na rolkę odbiorczą, widoczną od tyłu po prawej stronie. Cięcie odbywało się jeszcze zupełnie recznie. Z końcem grudnia 2012, zbudowaliśmy maszynę niebagatelnie usprawniającą proces wycinania pojedyńczych arkuszy. Tak jak do tej pory, po jednym dniu walcowania węzy i tworzeniu jej w postaci nawiniętych rolek, do pocięcia jej na wymagane arkusze, potrzebowaliśmy kolejne dwa dni. Teraz proces cięcia odbywał się automatycznie tuż po przepuszczeniu rolek przez walce grawerowane. Jednakże w kwestii całego procesu poprzedzającego samo walcowanie wosku, to w całym okresie poprzedzającym sezon 2013, nic się niestety nie zmieniło. Tak jak poprzednio, wyjęte z forem zastygnięte tafle woskowe, przenoszone były do wanien wodnych w celu nadania im temperatury w której wosk nabierał plastyczności. Niestety, ale w ten oto sposób uzyskanie jednolitej temperatury wszystkich wylewek na całej ich powierzchni, okazało się być nie tyle trudne, ile wręcz nie do pokonania. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że tego typu niedociągnięcie, może owocować w postaci deformacji węzy. W zależności od partii, wykonanej węzy, zdarzały się przypadki że komórki wykonanej węzy potrafiły być przeciągnięte, co końcowo powodowało że pszczoły w środkowej częsci arkusza, zamias wychowywać jedynie robotnice, potrafiły przekszczałcać je również w trutnie. To właśnie wosk, który ze względu na nierównomierną temperaturę na powierzchnii arkusza, a co za tym idzie niejednolitą elastyczność, powodował że węza wraz z przepuszczaniem na walcach grawerowanych, ulegała deformacji. Tą techniką węze wykonywaliśmy do czerwca 2013. Zestaw 30-tu wanienek, do których rozlewaliśmy płynny wosk bezpośrednio po sterylizacji. Jedno rozlanie zbiornika wosku, to około 60kg otrzymanych później tafli woskowych. Niestety, ale tak powstałe wylewki, zawierały znacznie ciemniejszą warstwę u dołu aniżeli u góry, co z kolei wizualnie psuło otrzymywaną później węzę. Pierwotna wersja urządzenia służącego do cięcia węzy. Patrząc obecnie z perspektywy czasu 1-go roku, było ono jeszcze zupełnie prymitywne. Niedopracowanie urządzenia owocowało powstawaniem produktu, który pozostawiał jeszcze sporo do życzenia. Urządzenie nie zawierało jeszcze modułu służącego do automatycznego oddzielenia świerzo nadciętego kawałka węzy. Ponadto pomiar odcinanych arkuszy odbywał się zupełnie mechanicznie, obarczając go też niesystematycznym błędem. Styczeń 2013, to okres kiedy przystąpiliśmy do budowy urządzenia, które zupełnie odmienia proces technologiczny produkcji węzy pszczelej. Jedno było pewne, że węza musi być wykonywana w technologii zimnego walcowania, oraz mieć wyeliminowane wszystkie błędy, które powodują że produkt nie jest pełnowartościowy. Rozlewanie wosku do wanienek, w których wosk zastygał a następnie jego podgrzewanie, zostało nareszcie zupełnie wyeliminowane i zastapione automatem, który woskową wylewkę produkuje o wymaganej przez nas grubości 1,55mm oraz temperaturze 32ºC. Taka tafla woskowa, poddawana przepuszczeniu przez walce grawerowane, nie ulega już deformacji, bo jej temperatura jak i grubość, są jednolite na całej powierzchnii. Idealna grubość wosku, powoduje że walce grawerowane dostają go dokładnie tyle, ile w rzeczywistości go potrzebują, nie powodując przeciskania się zbędnej nadwyżki. To ostatecznie ta nadwyżka, była przyczyną deformacji węzy. Wiele osób potrafiło się też dziwić, dlaczego pomimo przekazania jasnego wosku, dostali coś co jest nieco ciemniejsze i zawiera dziwne, jeszcze ciemniejsze smugi. Otóż do tej pory wosk, który po sterylizacji w temp. ponad 130ºC, oraz po przefiltrowanu, bezpośrednio jako jeszcze gotujący się, rozlewany był do wanienek. W czasie sterylizacji pyłki kwietowe a ściślej pierzga, ulegają przypaleniu. Jednakże ich rozmiary są na tyle niewielkie, że przechodziły przez filter. Po wylaniu takiego wosku, zawierającego przypaloną pierzgę, zachodziło w czasie stygnięcia odstawanie się osadu, który usadawiał się na spodnią część wylewki. Nie mogliśmy sobie poswolić na uprzednie odstawienie wosku w celu naturalnej jego sedymentacji, gdyż wiązało się to z obniżeniem jego temperatury. Już tylko o kilka stopni chłodniejszy wosk wylewany na formy, zamiast zachowywać się jako jednolita całość, szybko wytracając temperaturę od zimnych forem, zamiast zachowywać się jako jednolita płynna substancja, tworzył jakby kolejno nalewane na siebie warstwy woskowe. W przypadku obróbki tak odlewanych tafli woskowych, trzeba było się z kolei liczyć z tym, że powodowały tylko pękanie walcowanych taśm, a co ostatecznie dawało że mieliśmy tylko odpady. Z kolei założenie nieco drobniejszych filtrów owocowało tak szybkim zapychaniem się porów filtra, że cały proces tracił logiczny sens. Wszsystkie te jakże złożone i nie zawsze do końca znane efekty potrafi zrozumieć tylko ktoś, kto na prawdę miał okazję przerzucić przez swe ręce nie jeden kilogram płynnego wosku. Obecnie wrzący, wysterylizowany i przefiltrowany wosk, przelewany jest do zbiornika sedymentacyjnego, gdzie ulega powolnemu stygnięciu i dopoiero po obniżeni temperatury poniżej 90 stopni C, może być użyty do procesu produkcji węzy. W okresie stygnięcia, wiele ciężkich cząstek stanowiących żródło zaciemnienia wosku, ulega opadnięciu na dno zbiornika. Dopiero czysty wosk, sukcesywnie zlewany jest z nieco wyższej partii zbiornika sedymentacyjnego. Dzięki takiemu rozwiązaniu, obecnie produkowana przez nas węza, jest nieporównywalnie jaśniejsza i nie zawiera już żadnych smug czy słojów, niejednokrotnie stanowiących żródło różnych przypuszczeń. Kolejnym, ale jakże istotnym zadaniem, stało się niemal ponowne zbudowanie taśmociągu odbiorczego tąśmę węzy pszczelej tuż po walcach i poddającego ją procesowi cięcia tak poprzecznego jak i podłużnego. Na podstawie pracy przez poprzedni sezon, wyłapane zostały wszystkie błedy urządenia jakie miały miejsce w jego poprzedniej konstrukcji. Dziś jest to zupełnie skomputeryzowane urządzenie, które elektronicznie dopasowuje prędkość przesuwu taśmociągu, zależnie od tego jaki typ walców jest urzywany. Każdy zestaw walców, który wytłacza węzę o innym rozmiarze komórki, ma inną średnicę wałków. Jest to zupełnie logiczne, bo po obwodzie komórki muszą utworzyć ich niezmienną ciągłość. Zatem wystarczy zmienić tylko walce na inne, a prędkość z jaką węza będzie wychodzić z walców grawerowanych dla każdego zestawu walców będzie również zupełnie inna. O ile inni producenci węzy posiadają zazwyczaj jeden standardowy rozmiar walców grawerowanych, o tyle problem jest względnie prosty do zrealizowania. Budują oni zestaw przekładni mechanicznych, które w niezmienny sposób synchronizują pracę zestawu. W przypadku konieczności zamiany walców na inne, problem zaczyna przybierać zupełnie istotnych rozmiarów. W sytuacji gdyby przełożenie choćby minimalnie było za wolne, to materiału przybywa, a jego nadwyżka ulega szybkiemu przyrostowi a co za tym idzie, deformacji. Takiego efektu niestety ale nikt nie chce. Zatem każdy zestaw mechanicznych przekładni pracuje z minimalnym, ale zawsze dodatnim wyprzedzeniem, co ostatecznie owocuje mniej lub bardziej zauważalnym rozciąganiem komórek. Dlatego aby uniknąć tych wszystkich problemów, nasz taśmociąg sterowany jest przez komputer, który z dokładnością do 4-go miejsca po przecinku, liczonych w milimetrach, potrafi dopasować prędkość zupełnie indywidualnie do każdego zestawu walców z osobna. Zaś nad poprawnością ostatecznego cięcia arkuszy węzy, czuwają kontrolery lasserowe. W zakresie oferowanej przez nas węzy walcowanej na zimno, zapewniamy jej wszystkie cztery rodzaje: * węza pszczela standard - 5,4mm * węza trutowa - * węza pszczela mała - 4,9mm * węza pszczela pośrednia - 5,1mm Wpis do rejestru Powiatowego Lekarza Weterynarii - Zakład Techniczny Dopuszczenie do prowadzenia zakładu - przerób wosku pszczelego na węzę zainteresowanych zapraszamy do nawiązania współpracy. Każdego klienta traktujemy indywidualne, oferując wyjątkowo atrakcyjne warunki. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje. Zadzwoń lub napisz do nas, a udzielimy szybkiej odpowiedzi. Zapraszamy! Nie możemy zapominać, że człowiek jest ogniwem pomiędzy pszczołą a rośliną z której powstają produkty. Powinniśmy czynić wszystko, aby im ułatwić, a nie wręcz utrudnić ich ciężką pracę. Odpowiednia węza poddana pszczołom, z pewnością przyczynia się do zwiększenia wydajności ich pracy. Zadowolona pszczoła to ostatecznie usatysfakcjonowany pszczelarz. Wyniki badań z Państwowego Badawczego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach. Dysponujemy sprzętem pozwalającym na dowolne formatowanie węzy pszczelej. W przypadku zamówień na węzę o indywidualnych wymiarach, nie będących w zakresie wymiarów znormalizowanych, cena nie ulega zmianie. Sami jesteśmy pszczelarzami i prowadzimy gospodarstwo pasieczne. Produkcja węzy nigdy nie była i nie jest głównym celem naszej dziasłalności. Jedynie poszukiwanie produktu, spełniającego oczekiwania tak pszczoły jak i ich opiekuna, zmusiło nas do własnoręcznego rozpoczęcia jej wytwarzania. Nie mamy zamiaru stanowić konkurencji dla krajowych producentów, lecz jedynie być uzupełnieniem dla jakże nielicznego grona osób, poszukujących najwyższej jakości produktu, pozbawionego jakichkolwiek dodatków powodujących jego fałszowanie! Czasem może się zdarzyć, że w transporcie, lub nawet na etapie pracy przy węzie, jakaś ilosć jej arkuszy może ulec zniszczeniu. Uszkodzony produkt, proponujemy odłożyć do czasu kolejnego zamówienia. Wówczas odsyłając ją do nas wraz ze surowym woskiem pszczelim, zupełnie bezpłatnie zostanie ona ponownie przerobiona. W związku z powstaniem dyskusji na poważanym przez nas forum a dotyczącym procesu sterylizacji wosku pszczelego, odpowiadamy: Do końca roku 2013, sterylizacja wosku w naszym zakładzie polegała na traktowaniu go temperaturą rzędu 130°C w autoklawie ciśnieniowym. Jak już opisywaliśmy powyżej, od początku roku 2014, węza pszczela przez nas produkowana, powstaje na zupelnie nowych maszynach oferujących najwyższą jakosć produktu. Wraz ze zmianą parku maszynowego, zmieniły się wymagania w stosunku do samego wosku pszczelego. Aby węza mogla zostać wykonana w sposób poprawny, użyty do jej produkcji wosk nie może zawierać w sobie wody. Wskazówki te dostaliśmy od samego właściciela firmy będącej producentem maszyn do wytwarzania węzy pszczelej. To on udzielił nam informacji jak ma się odbywać ten proces, jednocześnie pokazując nam całą linię produkcyjną i to w czasie jej pracy ze szczególnym odniesieniem do opisanego tutaj zagadnienia. Sterylizacja ma się odbywać w otwartym urządzeniu, zezwalającym na łatwe uwolnienie wody w temperaturze 140°C. Tak wysoka temperatura stanowi gwarancję zabicia wszelkich przetrwalników chorobotwórczych a jednocześnie usunięcia z niego wody. Każdego roku wielu klientów a w szczególności osoby pierwszy raz korzystające z naszych usług, wysyłają próbki własnej a u nas wykonanej węzy, do instytutów badawchych weryfikujących jakość tak pod względem składu jak i pod kątem czystosci mikrobiologicznej. Wielu z nich po otrzymaniu wyników analitycznych, postanawia do nas zadzwonić i poinformować o stanie wyników. Jesteśmy Im za to bardzo wdzięczni śląc wszystkim pozdrowienia. Każda partia poddanego procesowi sterylizacji wosku, otrzymuje własny numer identyfikacyjny, mówiący o dniu, godzinie, jak i temperaturze w jakich wosk poddawany był obróbce termicznej. Z każdej partii sterylizowanego wosku, pozostawiamy dla siebie niewielką próbkę pochodzącą bezpośrednio z węzy którą otrzymuje klient. Proponujemy zatrzymać jeden arkusz otrzymanej od nas węzy wraz z dokumentem sterylizacyjnym, stanowiących niezbędny materiał dowodowy do ewentualnych reklamacji. Ze swojej strony gwarantujemy, że otrzymany przez Państwa produkt nie zawiera przetrwalników chorobotwórczych. W przypadku wszelkich roszczeń w stosunku co do sterylności otrzymanego przez Państwa produktu, bezwzględne będzie wykorzystanie obydwu próbek jak i numeru identyfikacyjnego nadanego w procesie sterylizacji. Tylko wszystkie te trzy elementy będą mogły stanowić dowód rzeczowy w spornej analizie w Instytucie Badawczym. Koszty związane z wykonaniem analizy laboratoryjnej pokrywa wnoszący o jej dokonanie. Plastry węzy zaadoptowanej już przez pszczoły nie stanowią żadnego materiału dowodowego, gdyż choroby bardzo często potrafią być przywleczone w sezonie przerz zalatujące pszczoly. Dla łatwej identyfikacji autentyczności węzy pszczelej wykonanej w naszym zakladzie, służy delikatny nadruk znajdujący się na każdym arkuszu. w przypadku wszelkich pytań, prosimy o kontakt telefoniczny. Odpowiadamy na bieżąco udzielając wyczerpujacej liczne pytania, bardzo często nam zadawane w kwestii relacji wyjątkowo niskiej ceny za przerób a jakością wyprodukowanej węzy, uważamy że nasze motto przewodnie doskonale potrafi na nie odpowiedzieć: * * * * * Atrakcyjną ceną, możemy Klienta do siebie tylko przyciągnąć, * * * * * Lecz jedynie odpowiednią jakością, jesteśmy w stanie go dziale Aktualności umieściliśmy informację dotyczącą rozprowadzanej po naszym kraju węzie z Ukrainy jak i apel do pszczelarzy. Zapraszamy do zapoznania się z ich copyright © 2010 - 2022 gospodarstwo pasieczne „ MIÓD PODKARPACKI ” design: Krzysztof Bęben

walce do węzy z ukrainy